Bilety na: Organowa symfonia kina / „Czarownice” / Oko kamery, oko diabła i nieszczęsne kobiety…
Katowice, plac Wojciecha Kilara 1
06.02.2026, g. 19:30 (piątek)
cena - od 28,00 pln
Organizator: Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia...
Zakończenie sprzedaży online: 06.02.2026, g. 19:30
Wykonawcy
Filip Presseisen – organy
Program
reż. Benjamin Christensen (1922)
Benjamin Christensen, duński reżyser, aktor, producent, scenarzysta i scenograf, jako osobowość twórcza był taki jak jego kino. Wszechstronny, niepospolity, wyjątkowy. Studiował medycynę, był śpiewakiem operowym, aktorem, a także… importerem francuskiego szampana, by w końcu wejść z impetem w branżę filmową – rozumianą zarówno jako sztukę, jak i przemysł. Zawodowo lokował się pomiędzy Danią, Szwecją, Niemcami i hollywoodzką fabryką snów. W 1922 roku na światowe ekrany trafiło jego monumentalne dzieło Czarownice. Prace nad nim (na zlecenie szwedzkiej firmy Svensk Filmindustri), z ogromnym budżetem i dostępem do najnowocześniejszej wówczas techniki filmowej, trwały prawie trzy lata. Potęga filmu okazała się adekwatna wobec pojemności podtytułu: Wykład z historii kultury w żywych obrazach. Szczególny był to aspekt historii: dzieje czarnej magii i satanizmu w epoce średniowiecza przeciągnięte zostały w kontekst reżyserowi współczesny. Historia powszechna, historia sztuki, ikonografia, psychiatria – pojawiają się w mistrzowsko wyreżyserowanych siedmiu częściach traktatu. Nie sposób pominąć wybitną pracę operatora Johana Ankerstjerne – część niezwykle sugestywnych zdjęć stylizowana jest na malarstwo Hieronima Boscha. Film, wydawałoby się skazany na sukces, nie został jednak doceniony przez publiczność i naraził się cenzurze kościelnej. Zapewne dzieło wyprzedziło swoją epokę. Oglądany dzisiaj ujawnia dodatkowy wymiar – odwieczną opresyjność kultury wobec kobiet. A sam reżyser pojawia się tu na ekranie pod postacią diabła…
Anita Skwara
Filip Presseisen – organy
Program
reż. Benjamin Christensen (1922)
Benjamin Christensen, duński reżyser, aktor, producent, scenarzysta i scenograf, jako osobowość twórcza był taki jak jego kino. Wszechstronny, niepospolity, wyjątkowy. Studiował medycynę, był śpiewakiem operowym, aktorem, a także… importerem francuskiego szampana, by w końcu wejść z impetem w branżę filmową – rozumianą zarówno jako sztukę, jak i przemysł. Zawodowo lokował się pomiędzy Danią, Szwecją, Niemcami i hollywoodzką fabryką snów. W 1922 roku na światowe ekrany trafiło jego monumentalne dzieło Czarownice. Prace nad nim (na zlecenie szwedzkiej firmy Svensk Filmindustri), z ogromnym budżetem i dostępem do najnowocześniejszej wówczas techniki filmowej, trwały prawie trzy lata. Potęga filmu okazała się adekwatna wobec pojemności podtytułu: Wykład z historii kultury w żywych obrazach. Szczególny był to aspekt historii: dzieje czarnej magii i satanizmu w epoce średniowiecza przeciągnięte zostały w kontekst reżyserowi współczesny. Historia powszechna, historia sztuki, ikonografia, psychiatria – pojawiają się w mistrzowsko wyreżyserowanych siedmiu częściach traktatu. Nie sposób pominąć wybitną pracę operatora Johana Ankerstjerne – część niezwykle sugestywnych zdjęć stylizowana jest na malarstwo Hieronima Boscha. Film, wydawałoby się skazany na sukces, nie został jednak doceniony przez publiczność i naraził się cenzurze kościelnej. Zapewne dzieło wyprzedziło swoją epokę. Oglądany dzisiaj ujawnia dodatkowy wymiar – odwieczną opresyjność kultury wobec kobiet. A sam reżyser pojawia się tu na ekranie pod postacią diabła…
Anita Skwara